Podobno romans jest dobry na wszystko. Uskrzydla i rozpala. Ale też niestety komplikuje życie…

Romans – znajomość o charakterze erotycznym (mówią, że każdemu może się zdarzyć).
Romansowanie – ustawiczne nawiązywanie nowych znajomości o charakterze erotycznym.
Po co romansujemy?
1. Stale czegoś za mało. Skąd w nas ta ogromna potrzeba nasycania się fascynacją, zachwytem? Może kiedyś uznamy, że mamy wreszcie dosyć? Takie spojrzenie na sprawę od razu sugeruje kolejne pytanie: czy zawsze będę potrzebować zmienności, czy to kwestia znalezienia odpowiedniej osoby, przy której pragnienie nawiązywania kolejnych znajomości zostanie uśpione? A może potrzeba wchodzenia w tego rodzaju kontakty wynika z zaburzeń o podłożu seksualnym?
2. Terapeuci twierdzą, że ciągłe romansowanie oznacza głębsze (uwaga) problemy. Blokady, nierozwiązane sprawy, przyzwalanie jedynie na płytkie relacje. Z taką sytuacją prawdopodobnie nie poradzimy sobie sami, dlatego psychoterapia wydaje się być sensownym rozwiązaniem.
3. Romans kojarzy się raczej negatywnie (ze zdradą albo zbyt nieodpowiedzialnym podejściem do znajomości, być może również bardziej z seksem, niż z uczuciami). Ale bywa przecież, że mamy czyste intencje – po prostu pragniemy znaleźć tę jedną osobę, z którą chcielibyśmy dzielić życie. Czy intensywne poznawanie i zmienianie partnerów zwiększa szanse znalezienia tego jednego?
5. Niektórzy funkcjonując między romansami tworzą iluzję – wydaje im się, że ich życie jest interesujące. Cały czas dzieje się coś nowego, a sami są stale akceptowani i podziwiani (jak to zazwyczaj bywa na tym etapie związku). Gdy emocje opadają, szukają kogoś innego. Romansowanie staje się stylem życia.
Kiedy romansujący mężczyzna lub wchodząca w coraz to nowe „związki” kobieta przychodzą do terapeuty zostają przez niego poproszeni, aby spojrzeć na siebie, na swoje życie. Stwierdzają, że nic wartościowego tam nie widzą. Nic ich nie cieszy. Czasem wręcz chcieliby niektóre wspomnienia wymazać. Uciekają przed własnym sumieniem i wrażliwością. A po wyjściu od terapeuty… wchodzą w kolejne „podejrzane” kontakty.
To jak jest z tymi romansami, zakochiwaniem się w coraz to nowych osobach – więcej zysków czy strat?
Można powstrzymać się od romansowania, biorąc pod uwagę to, że z (nieszczęsnego) biologicznego punktu widzenia jesteśmy poligamiczni? Czy romansowanie rozwija nas w jakiś sposób? Czy to wszystko to tylko szukanie usprawiedliwień i rozgrzeszenia? Jest coś takiego jak „niewinne flirtowanie” czy to jednak zawsze źle się kończy?